data umieszczenia na stronie: 2006-10-04

Sprawy ważne i ważniejsze, czyli w odpowiedzi red. B. Rejnowskiemu


Doprawdy dziwne, że tak naprawdę, to już od lat próbuje Pan na różne sposoby zwrócić moją uwagę. Jeśli już Pańskie prywatne relacje i komentarze dotyczące mojej skromnej osoby u nikogo nie wzbudzały żadnych odczuć, zaczął Pan się wyżywać na Podręczniku. No cóż, przyznam, że Podręcznik nie jest (na razie) uosobieniem naszych zamiarów, ale jesteśmy na dobrej drodze by zrealizować naszą ideę. Po przeczytaniu Pańskiego ostatniego artykułu (1) stwierdziłem, że przerósł Pan siebie samego. Nie wiem, co trzeba spożyć, by móc pisać taką goryczą i nie wiem, po co wytaczać armaty przeciw wróblom. Nie byłem zdecydowany tak naprawdę do końca, by Panu tą samą drogą odpowiedzieć. Mój radca prawny przekonał mnie. Voil?, zatem piszę...

Otóż, z jednej strony podziwiam Pana i w każdej dyskusji podkreślam, że bez Pańskich dociekliwych badań polska filatelistyka byłaby o wiele uboższa. Z drugiej strony, Pańskie zachowanie sprawia wrażenie, że te pozytywne moje uwagi dotarły do Pana uszu i tym bardziej usilnie stara się Pan na siebie zwrócić uwagę. Raz wciela się Pan w rolę władcy nad wszystkimi początkującymi i "niedzielnymi" filatelistami, którzy denerwują Pana dziwnymi pytaniami na łamach "Filatelisty", a pańskie odpowiedzi na te pytania czyta się jak wyroki inkwizytora. Drugim razem chce Pan być bardziej papieski niż sam Papież. Innym znów razem przypomina mi Pan gorliwego, zapalonego sekretarza POP, który wszystko wie, wszystko widział, wszystko zrobi sam, posiada monopol na wiedzę i uważa, że już dawno należy mu się miejsce prowadzącego pochód 1-majowy. Życie jednak układa się inaczej, Panie redaktorze. Czyżby "Filateliście" było potrzeba brukowej sensacji, aby utrzymać nakład?

W pracy nad uzupełnieniem specjalizacji serii "Znaki Zodiaku" znalazłem nowy papier (do sprawdzenia u mnie w domu lub do przeczytania w następnym wydaniu "Podręcznika"), o którym Pan, podejrzewam, nic nie słyszał i nic nie wiedział. Znaczki tej serii wykonane na tym papierze kasowane są w roku 1997, czyli wtedy jak Pan pisał swój artykuł. (2) Czy ja wobec takiego faktu rzucam się do klawiatury i publicznie zarzucam Panu pominięcie tak istotnej sprawy? Czy ja podejrzewam Pana o zatrzymywanie wiadomości, ba, o fałszerstwo faktów? Widzi Pan to jest ta dyskretna różnica między nami. Jestem zadowolony, że ktoś nam pokazał: tu jest błąd. Ale proszę mi pokazać kogoś, kto na ten fakt zwracał uwagę przed wydaniem "Podręcznika". Przez 50 lat "towarzysze działacze filateliści" nie uznali za słuszne pokazywanie faktów polskiej filatelistyki. Nawet Pan nie wiedział jak wygląda numer na bloku nr 9, ale odważył się Pan jednym tchem stwierdzić, że zafałszowujemy w Podręczniku filatelistykę. Wykorzystuje Pan przypadek, by sztucznie stworzyć sensację, która na krótko, ale tylko na krótko może kogoś podniecić.

My wiemy, że Podręcznik stał się platformą porównawczą, w której filateliści mogą porównywać stan "jest" ze stanem "powinno być". Platforma ta pozwoliła nam na współpracę z dziesiątkami filatelistów. Otrzymaliśmy możliwość wglądu do najtajniejszych prywatnych zbiorów. To wszystko i ciut więcej umożliwiło nam naniesienie poprawek, uzupełnień i nowych nieznanych faktów. Nigdy nie uważaliśmy, że Podręcznik to Alfa i Omega polskiej filatelistyki. Ale uważamy, że jest to pomost do dyskusji. My pracujemy nad nim. Są po prostu sprawy ważne i ważniejsze. Jedni siądą do wspólnej dyskusji, w której każdy może wyrazić swoje zdanie, a inni... no cóż, będą dalej jadzić i opluwać. Tym życzymy zdrowia i wytrwałości, gdyż nic tak nie mobilizuje jak krytyka, nawet ta najbardziej nieżyczliwa...


(1) Bronisław Rejnowski, Jak numerowano blok Edukacji, FILATELISTA 2006, nr 7, s. 357. ... Powrót <

(2) Bronisław Rejnowski, Pierwszy rok obiegu znaczków emisji "Znaki Zodiaku", FILATELISTA 1997, nr 7-8, s. 248-250. ... Powrót <


Adam Kielbasa-Schoeni

... Powrót <<<